poniedziałek, 21 maja 2012

IMPREZA

Byłam ostatnio na pierwszej imprezie :) Było suuuuuuuper... No może z jednym wyjątkiem, ale o tym już później.
A więc poznałam w szkole takiego chłopaka, Bartka, który zaproponował mi żebyśmy ja i moje koleżanki poszły do jego kolegi na 18stkę. Najpierw nie chciałam iść, bo nawet nie znałam solenizanta, no stwierdziłam że raz się żyje i poszłam :)
Razem z koleżankami poskładałyśmy się na prezent dla solenizanta, który jak się później okazało, miał na imię Krzysiek. Kupiłyśmy mu koszilkę i oczywiście wódkę :D
W dzień imprezy bardzo się denerwowalam, ponieważ nie byla ona w moim mieście i do końca nie wiedziałam jak óźniej wrócę do domu. Musiałam też z koleżankamy obmyślić plan co powiemy rodzicom :) Na szczęście moi wyjechali na 2 dni z miasta więc uzgodniłyśmy że wszystkie będą "nocować" u mnie.
O godzinie 20.00 czekałyśmy zdenerwowane w miejscu, w którym mieli po nas przyjechać. Bałyśmy, ponieważ nie wiedziałyśmy KTO po nas przyjedzie! Tym kimś okazał się szatniarz z mojej szkoły :D
Modliłam się żeby mnie nie poznał (mam przecież "tylko" 15 lat:)) i nie kazał wracać do domu. Jednak z drugiej strony cieszyłam się, że po nas przyjechała osoba dorosła.
Kiedy dojechałyśmy na miejsce od razu podbiegł do nas Bartek, który zaczął nas przedstawiać swoim kolegom. Kiedy wreszcie poznałyśmy solenizanta i złożyłyśmy mu życzenia zaczęła sie prawdziwa impreza :) Alkohol lał się strumieniami. Dziewczyn było bardzo mało więc każdy z chłopaków pił do mnie alo do którejś z moich koleżanek. O dziwo wszystko to widzieli rodzice Krzyśka, którzy przez całą 18stkę byli z nami na sali (impreza była w jakiejś wsi w remizie :D).
Kiedy juz większość z nas miała dość picia zaczęły się tańce. Alkohol zrobił swoje i od razu wkroczyłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Kątem oka widziałam moje koleżanki całujące się z kim popadnie :)
Nagle, podszedł do mnie Kuba... Od razu mi się spodobał :) Zaczęliśmy tańczyć. Kiedy didżej powiedziały, że teraz odbijamy, on chwycił mnie za rękę i powiedział, że chciałby ze mna jeszcze potańczyć. Zarumieniłam się i dalej z nim tańczyłam.
Po pewnym czasie naszła mnie ochota by się napić czegoś mocniejszego :D Powiedziałam o tym Kubie i razem podeszliśmy do stołu, na którym był alkohol. Wypiłam ze 2 kieliszki i usiadlam na ławeczce. Kuba lekko mnie obiął, a ja nic nie zrobiłam. Chciałam, żeby mnie przytulił... Tak ładnie pachniał :)
Nagle zobaczyłam, że na sali nie ma jednej z moich koleżanek, Dominiki. Zaczęłam jej szukać, a wraz ze mną Kuba. Cały czas trzymal mnie za rękę i pocieszał, że Dominice na pewno nic się nie stało. Ja jednak nie byłam tego taka pewna, bo trochę za dużo wypiła... Znaleźliśmy ją nieprzytomną. Leżała na kolanach jakiegoś kolesia, który ją obmacywał. Dałam mu w twarz i zaczęłam cucić Dominikę, by sie ocknęła. Obmacywacz strasznie się wkurzył i chciał mnie udeżyć. Jednak Kuba był szybszy i mnie przed nim obronił :)
Później usiadłam z Kubą na murku, przed remizą i zaczęliśmy rozmawiać. Nagle jakiś trzech pijanych kolesi zaczęło się bić. Bałam się, a Kuba powiedział mi, że się o mnie boi i żebym lepiej wracała do środka. Nie wiem co we mnie wstąpiło (pewnie alkohol), aale powiedziałam mu, że bez niego nigdzie nie idę. Kuba powiedział, że oni mogą zrobić mi krzywde. Zanim zdążyłam mu odpowiedzieć, on już był pomiędzy tymi chłopakami i próbował ich rozdzielić. Pomagało mu jeszcze 4 chłopaków, więc nietrudno się domyślić, że dali sobie z nimi radę.
Kiedy wróciliśmy do środka, Kuba zaprosił mnie do tańca. Zaczął brać mnie na ręce, obkręcać mnie w powietrzu.... Było jak w niebie. Nagle kolejna, tym razem większa, grupa chłopków zaczęła się bić. Poprosiłam Kubę by sienie narażał i znowu nie próbował ich rozdzielać. Niechętnie, ale zgodził się. Poszliśmy więc razem do kuchni, która była już pusta. Tam pocałowaliśmy się pierwszy raz :) Było BOOOOOOSKO. Kiedy weszliśmy na salę tata solenizanta (szatniarz z mojej szkoły :D) powiedział, że już będzie odwoził wszystkich do domów (dochodziła już 4 nad ranem). Pożegnałam się z Brtkiem, Krzyśkiem i Kubą (pocałunkiem :)), wymieniliśmy się telefonami i udałam się do samochodu. W domu nie moglam zasnąć, bo caly czas myślałam o Kubie. Koszulka, w której byłam na imprezie, pachniała JEGO perfumami...
Następnego dnia do mnie napisał, ale to wiąże się z inna historią, którą opowiem już w następnym poście :)